Xiaomi 12S Ultra to póki co najmocniejszy telefon i zarazem najdroższy. Co możemy znaleźć w pudełku? Otóż nic szczególnego. Quick guide, case, kabel USBc, ładowarka 65W i to tyle. Jak dla mnie bez szału za te pieniądze.
Bez wątpienia sam telefon sprawia wrażenie niesamowicie dużego i nieporęcznego, ale w rzeczywistości tak nie jest. Jego wymiary to 163 na 75 mm, grubość 9,1mm, a waga to 225 gramów. Porównując do 12pro, którego recenzowałem na kanale, jedynie waga wzrosła o 20 gramów, ale to nie powinno dziwić, skoro na plecach jest przeogromna foto wyspa.
12s ultra występuje w dwóch wersjach kolorystycznych – czarnym i verdant green, czyli zielonym, który posiadam. Na plecach nie znajdziemy szkła, a eko skórę, co moim zdaniem jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Dookoła obudowy znajduje się aluminiowa ramka, a na przodzie ekran pokryty szkłem Gorilla glass victus. Z jednej strony mamy przyciski głośności i włącznik. U dołu głośnik, mikrofon, tackę SIM i port USB-C. U góry ponownie głośnik, ale ulokowany z niezbyt wygodnej strony – o czym za chwilę, mikrofon i port podczerwieni do pilota.
Wbrew pozorom 12S ultra gabarytowo jest prawie identyczny co Mi 10 Pro z tą różnicą, że wyspa na aparat jest przepotężna. Grubość w miejscu aparatu to 14,5mm. Bez sylikonowego case’a telefon leży dosyć stabilnie, ale mam obawy, że szkło aparatu szybko się porysuje, a nie widziałem informacji by było wzmocnione. Niestety gdy założymy sylikonową obudowę to nie dość, że telefon grubnie nam w oczach to nie mamy możliwości zachwycać się skórzanymi plecami, a aparat chroni tylko niewielki rant.
Z przodu na ekranie nałożona jest domyślna folia, która bardzo szybko zbiera rysy, ale na szczęście chroni ekran. Wyświetlacz to Super Amoled z częstotliwością odświeżania do wyboru od 60 do 120Hz. Podobnie też możemy wybrać rozdzielczość między Full HD+, a WQHD+. Przekątna ekranu wynosi 6,73″, wypełnienie jest na poziomie 89% przy zagęszczeniu pikseli na poziomie 518ppi. Maksymalna jasność to 1500nitów, ale moim zdaniem w pełnym słońcu widać mniej niż w Mi 10 Pro. Ekran ponownie jest zakrzywiony, co dla mnie jest minusem bo często niechcący wciskam coś co nie chcę. Na szczęście kąty widzenia są bardzo dobre i nie ma rażących przekłamań kolorów na krawędziach.
Dodatkowo fajną funkcją, którą nie widziałem w poprzednich dwunastkach jest możliwość podtrzymania podświetlenia ekranu tak długo, jak długo patrzymy na ekran.
Xiaomi 12S Ultra pracuje na systemie Android 12 i nakładce MIUI 13. Sercem tego telefonu jest procesor Snapdragon 8+ gen 1, a układ graficzny to Adreno 730. Pamięć RAM w moim przypadku to 12GB LPDDR5, ale istnieje też wersja z ośmioma gigabajtami. Pamięć wbudowana do wyboru 256GB lub 512GB UFS 3.1. Wynik w Antut Benchmark przebija już milion punktów, a podczas testu temperatura wzrosła o 8 stopni Celsjusza. Xiaomi 12S Ultra miało właśnie wyeliminować problem poprzednika, czyli throtlingu oraz grzania się i wiecie co? Chyba im się to udało. Testy nie wykazały spadku wydajności podczas obciążenia, a temperatura co prawda wzrastała i jest to normalne, ale nie była jakoś przesadnie wysoka. Oczywiście uczucie ciepła niweluje też izolacja w postaci skórzanych pleców, mimo to – moim zdaniem – nie ma się czego obawiać. Jeżeli chodzi o gry to nie powinno to być zaskoczeniem, że działaja one płynnie nawet na najwyższych ustawieniach graficznych. Pod względem wydajności nie mam totalnie żadnych zastrzeżeń.
Przejdźmy teraz do sedna sprawy czyli do aparatu. Tutaj muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia. Osobiście wolałbym współpracę Xiaomi z Carl Zeissem niż Leicą, a to choćby dlatego, że narzucone odgórnie profile często przekłamują w choćby kolorystyce. Robimy zdjęcie i otrzymujemy coś zupełnie innego, z przekłamanymi kolorami. Bywały sytuacje, że wolałem zrobić zdjęcie swoim Mi 10 Pro niż 12S Ultra. Do tego Xiaomi chwali się, że zaimplementowało 1″ matrycę, co też nie do końca jest prawdą, ponieważ fizycznie ma on 0,6″, ale wpisuje się w okrąg 1″. To taka stara fotograficzna kalkulacja. Patrząc na tę wielką patelnię, jak sądzicie gdzie może znajdować się główny aparat? Jeżeli myślicie, że na środku, to się mylicie. Jest on po lewej stronie, po środku aparat z obiektywem szerokokątnym, a u dołu aparat z obiektywem teleskopowym, dającym pięciokrotne powiększenie optyczne. Główny aparat to najnowszy moduł Sony IMX989 o przysłonie f/1.9, to w połączeniu z dosyć dużą jak na telefony matrycą powoduje, że nocą zdjęcia w trybie automatycznym potrafią wyłapywać nawet gwiazdy na niebie i to w mieście. Niestety, tak jak już wspomniałem, szkoda, że nie da się wyłączyć profili LEICA, które czasami psują – w mojej opinii zdjęcie. Usilnie próbują robić korekcję cyfrową, przez co czasami obraz wygląda nienaturalnie. Do wyboru mamy dwa tryby – Leica Autentic oraz Vibrant. Pierwszy powinien oddawać obraz takim jaki widzimy na ekranie, a drugi powinien go podkręcać. Na szczęście te foto wpadki zdarzają się rzadko i ogólnie można uznać, że zdjęcia wychodzą bardzo dobrej jakości. Mimo to mnie najbardziej urzekł obiektyw tele. To chyba najlepsza jakość jaką do tej pory widziałem w telefonach Xiaomi. Jest nim 48MPx Sony IMX586 Exmor RS o przysłonie f/4.1. Ten sam moduł umieszczony jest w aparacie z obiektywem szerokokątnym, ale tutaj mamy przysłonę f/2.2. Na dużą pochwałę zasługuje też stabilizacja i jakość filmów. Nagrania są bardzo płynne i wyglądają jakby telefon był zamontowany na gimbalu. Jest to zasługa technologii HyperOIS. Xiaomi potrafi też nagrywać i odtwarzać filmy z funkcją Dolby Vision i Atmos, aczkolwiek ja z niej nie korzystałem bo ponownie, w mojej opinii są tutaj przekłamania kolorystyczne. Co innego widzę na podglądzie, a co innego otrzymuję finalnie w galerii. Filmy można nagrywać również w trybie nocnym, ale tylko w 30 klatkach na sekundę. Rozdzielczość 8K jest również dostępna, ale tylko w trybie 24 klatek na sekundę. Zdjęcia i filmy można nagrywać także w trybie makro, ale nie wychodzą za dobrze jeżeli chodzi o przybliżenie. Podsumowując – Xiaomi 12S ultra robi bardzo dobre zdjęcia i filmy o ile po każdej klatce sprawdzimy, czy Leica zrobiła zdjęcie tak jak byśmy chcieli, oraz wyłączymy wszelkie wspomagacze od Dolby. Warto też wspomnieć, że 12S ultra potrafi nagrywać w trybie kilku telefonów za jednym razem, ale niestety nie mam jak tego sprawdzić, ponieważ 10pro nie wspiera tej funkcji.
Xiaomi 12S ultra to mimo wszystko telefon, a co za tym idzie bez problemu łączy się z siecią 5G jak i też agreguje kilka częstotliwości, ale niestety nie wspiera pasma B20 800mhz. Być może globalna wersja, o ile wyjdzie, będzie to potrafiła. Dalej jeżeli chodzi o łączność to mamy obsługę WiFi 6 oraz Bluetooth 5.2, a GPS korzysta z wielu satelit i fixa łapie bardzo szybko. Mimo, że nie jest to globalna wersja, to telefon bez problemu radzi sobie z płatnościami NFC, także w Polsce nie ma żadnych problemów z obsługą sieci czy bankowości.
Na koniec warto wspomnieć o baterii, która ma pojemność 4860 mAh i wspiera ultra szybkie ładowanie, szczególnie z ładowarką dołączoną do zestawu. Istnieje również możliwość ładowania bezprzewodowego jak i zwrotnego, ale jest ono strasznie wolne i nie wiem czy ktokolwiek z tego w ogóle korzysta. Bateria bez problemu wytrzymuje cały dzień normalnego użytkowania przy włączonych wszystkich możliwych bajerach wizualnych. Granie w gry czy kręcenie filmów przyśpiesza drenaż baterii, ale jest to zrozumiałe i całkiem normalne.
Warto też wspomnieć o jakości dźwięku, bo skoro jest tu ponownie współpraca z Harman Kardonem to należy spodziewać się, że to co usłyszymy z głośników lub słuchawek będzie wysokiej jakości, a tak nie jest. Nadal dla mnie niekwestionowanym liderem audio jest Mi 10 Pro, następnie 12 Pro, a dopiero na trzecim miejscu będzie 12S Ultra. W tym wypadku jest zauważalna różnica w jakości, mimo włączonego dźwięku Atmos i innego ustawienia korektora dźwięku.
Mimo wad, o których wspomniałem wyżej, uważam że jest to bardzo dobry telefon.
Plusy Xiaomi 12S ultra to oczywiście:
- wydajność i poprawa problemu z ciepłem oraz throtlingiem,
- świetny aparat główny i tele,
- bardzo dobra optyczna stabilizacja obrazu,
- dobra, ale nie genialna jakość dźwięku zarówno na głośnikach jak i w słuchawkach.
Minusem 12S ultra jest
- zdecydowanie problem z odwzorowaniem kolorów w trybach Leica i Dolby,
- niższa jasność ekranu niż w mi 10pro mimo deklarowanych 1500nitów,
- asymetryczne ułożenie głośników, przez co przy graniu lub oglądaniu filmów zatykamy je palcami
To by było na tyle, mam nadzieję, że ta recenzja okaże się przydatna.